Jeśli czytasz ten tekst to z ciekawości lub z potrzeby.

Alkoholizm to paskudna choroba. Nie przypadłość, nie „słabość charakteru”, nie „brak silnej woli”. To choroba, która zabiera wszystko. Wiem to, bo sam przeszedłem przez alkoholowe piekło i straciłem absolutnie wszystko, co człowiek może stracić. Zdrowie, rodzinę, przyjaciół, dom, a w końcu nawet wolność.
Trafiłem do więzienia nie dlatego, że chciałem, nie dlatego, że jestem „zły z natury”. Trafiłem tam tylko dlatego, że nie potrafiłem wyrwać się ze szponów nałogu. Miałem pełną świadomość, że tonę. Każdy kolejny dzień przybliżał mnie do dna, a ja – zamiast walczyć – wlewałem w siebie kolejne kieliszki, kolejne butelki, kolejne obietnice, że „to ostatni raz”.
I tu jest brutalna prawda o alkoholizmie: możesz doskonale wiedzieć, że się zabijasz, możesz widzieć, że wszystko się rozpada, a i tak sięgasz po kolejną porcję trucizny.
Nie mam złotego środka
Nie dam Ci tu złotej rady. Nie powiem: „idź na terapię, zapisuj dziennik, uprawiaj sport” – bo każdy alkoholik to inna historia. To nie są proste przepisy z kolorowego poradnika. Gdyby to było takie łatwe, nie byłoby tylu ludzi, którzy dzień po dniu przegrywają walkę o własne życie.
Nie ma jednej ścieżki. Są próby. Upadki. Powroty. Zrywy, które kończą się po tygodniu, i ciche dramaty, których nikt nie widzi.
Mogę Ci pomóc i nie oczekuję niczego w zamian
Nie dam Ci recepty, ale mogę dać coś innego: prawdę i wsparcie. Mogę powiedzieć, jak wygląda uzależnienie od środka, jak bardzo jest podstępne, jak wiele potrafi zabrać. Mogę podzielić się tym, co u mnie zadziałało, a co nie. Mogę powiedzieć, czego żałuję i co bym zrobił inaczej, gdybym mógł cofnąć czas.
Nie po to, żebyś mnie żałował. Po to, żebyś Ty – być może – uniknął błędów, które ja popełniłem.
Alkohol nie jest przyjacielem
Wiesz, jak wielu ludzi mówi „po pracy muszę się napić, bo inaczej nie odpocznę”? To właśnie tak zaczyna się droga w stronę dna. Alkohol nie jest relaksem, nie jest nagrodą, nie jest przyjacielem. To cichy złodziej, który zabiera Ci najpierw wieczory, potem poranki, potem relacje, a na końcu to, kim jesteś.
Nie twierdzę, że wszyscy, którzy piją, skończą jak ja. Ale każdy alkoholik, którego znam, zaczynał od słów: „przecież ja mam kontrolę”.
Co dalej?
Ja wciąż jestem w drodze. Nie powiem, że wygrałem i że teraz wszystko jest idealne. Ale wiem, że dopóki walczę – jestem zwycięzcą. Wiem, że dziś jestem trzeźwy. Wiem, że mogę nagrywać podcasty, pisać te słowa i być szczerym.
I jeśli Ty jesteś gdzieś na tej samej drodze – pamiętaj jedno: nie jesteś sam. Możesz upaść, ale zawsze możesz też wstać. A póki walczysz – masz szansę wygrać.
Pierwszy krok…gdy obudzisz się JUTRO powiedz sobie: DZIŚ NIE PIJĘ…po prostu DZIŚ NIE PIJĘ…tylko i wyłącznie DZIŚ…
Zacznij dzień od moich podcastów o alkoholizmie – sporo się dowiesz – kolejność dowolna.
Ściągnij materiały żywcem wyrwane z terapii stacjonarnej…czytaj, wypełniaj tabelki – kolejność dowolna
Kolejnego dnia gdy powiesz sobie DZIŚ NIE PIJĘ – będzie już odrobinę łatwiej…i tak dalej i tak dalej…